czwartek, 24 kwietnia 2008

6 Marzec Karitane -Hampden


Ciężko było mi się rano zwinąć z plaży.Dzień zapowiadał sie bardzo upalnie. Zwijając namiot
widzę jak przyjeżdżają kolesie z deskami sufingowymi.Czuje się jak na Florydzie kolesie w batkach w palmy opaleni i w towarzystwie kilku laseczek ....
Ale na mnie pora obserwuje jeszcze chwile jak sie bujają na falach oceanu...echhh!!!
Żeby na Chechle były takie fale i dlaczego Ja nie miałem deski jako maly szkrab zeby się nauczyć sie tak mykać wśród fal ........
Dziś droga też była srednio ciekawa nic się interesujacego nie wydarzyło , krajobrazy też były przeciętne na nocleg ponownie zatrzymuje się na kampingu przy oceanie.Kupuje sobie jeszcze flache wina i wypijam ja na trzy rozlania :-) Wino uderza mi do glowy, postanawiam jeszcze udać sie na nocny spacer na plaże.Łaże po piasku i szukam ciekawych muszli , znajduje jedną i zabieram na pamiatke do domu :-) Przysiadam się jeszcze na piasku i wpatruje sie w ocean.Jest już calkiem ciemno .Moje myśli koncentrują sie ku zeglarzom samotnie pływajacym po oceanach.Myśle jaka to musi być odwaga tak samemu płynac na takiej łupinie wśród bezmiaru oceanu.

Brak komentarzy: