Dziś minąłem Dunedin drugie co do wielkości miasto na wyspie.Zatrzymalem się na obiad w KFC.Jedząc smacznego kurczka obserwowałem nadciągającą burze.Siedząco obok przy stoliku kobieta w srednim wieku pyta mnie widząc rower na zewnątrz z kąd jestem .Pyta równiez jak mi się podoba NZ.
Dunedin to miasto uniwersyteckie widze na ulicach bardzo dużo studentów różnej maści.
Jako miasto jest nawet całkiem cakiem .
Za miastem na drodze wyjazdowej ( tak jak na wjazdowej) jest zakaz poruszania się rowerami.Szukam alternatywnej drogi .
Droga prowadzi przez góry , podjazd jest na tyle ostry że znów pcham rower przez 5-6km.Dokładnie nie wiem bo własnie dziś zepsuł mi się licznik jak sie pózniej okaże został zalany.:-(
Na przelęczy podziwiam miasto z góry - pękny widok.Ruszam w dół bardzo ostroznie ponieważ zaczęło znowu padać i dodatkowo zrobiło się bardzo zimno.Mijam jeszcze kilka miejsc z pięknym widokiem na ocean.W wiosce Evansdale postanawiam zjechać na wiodącą wzdłóz oceanu trase widokową.Znikomy ruch samochodowy oraz mała ilość podjazdów powoduje że jazda to prawdziwa sielanka.Na jednym z parkingów/tarasów widokowych spotykam bardzo sympatyczną parę ze Słowenii.Są w NZ 7 tygodni podróżuja wynajętym samochodem osobowym.Czasem zatrzymują sie na kilkudniowe trekingi w górach.Nareszcie czuje jakąś więż z ludzmi z naszego kręgu kulturowego jednak co Słowianie to Słowianie !:-)
Na nocleg zatrzymuje się na pięknej plaży.Jest naprawde super jestem całkiem sam.Rozbijając namiot widze kątem oka że w moim kierunku podąża jakiś koleś z psem.Podchodzi i mów że można się rozbić we wsi tam nie wieje tak mocno.Ja rozkladając ręce jak ptak mówie mu że lubie noclegi na plaży i wiatr mi wcalenie przeszkadza że jestem" Child of the wind'
Dunedin to miasto uniwersyteckie widze na ulicach bardzo dużo studentów różnej maści.
Jako miasto jest nawet całkiem cakiem .
Za miastem na drodze wyjazdowej ( tak jak na wjazdowej) jest zakaz poruszania się rowerami.Szukam alternatywnej drogi .
Droga prowadzi przez góry , podjazd jest na tyle ostry że znów pcham rower przez 5-6km.Dokładnie nie wiem bo własnie dziś zepsuł mi się licznik jak sie pózniej okaże został zalany.:-(
Na przelęczy podziwiam miasto z góry - pękny widok.Ruszam w dół bardzo ostroznie ponieważ zaczęło znowu padać i dodatkowo zrobiło się bardzo zimno.Mijam jeszcze kilka miejsc z pięknym widokiem na ocean.W wiosce Evansdale postanawiam zjechać na wiodącą wzdłóz oceanu trase widokową.Znikomy ruch samochodowy oraz mała ilość podjazdów powoduje że jazda to prawdziwa sielanka.Na jednym z parkingów/tarasów widokowych spotykam bardzo sympatyczną parę ze Słowenii.Są w NZ 7 tygodni podróżuja wynajętym samochodem osobowym.Czasem zatrzymują sie na kilkudniowe trekingi w górach.Nareszcie czuje jakąś więż z ludzmi z naszego kręgu kulturowego jednak co Słowianie to Słowianie !:-)
Na nocleg zatrzymuje się na pięknej plaży.Jest naprawde super jestem całkiem sam.Rozbijając namiot widze kątem oka że w moim kierunku podąża jakiś koleś z psem.Podchodzi i mów że można się rozbić we wsi tam nie wieje tak mocno.Ja rozkladając ręce jak ptak mówie mu że lubie noclegi na plaży i wiatr mi wcalenie przeszkadza że jestem" Child of the wind'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz