niedziela, 11 maja 2008

14 , 15 , 16 Marzec Christchurch-Sydney-Singapur -Londyn-Warszawa

Sigapur lotnisko Changi
Australia
Qantas" Spirit of Australia"- linia która leciałem aż do Londynu
Moje bambetle




CHC
CHC

CHC
CHC

Spędzam 2 dni w Chrictchurch szwendam się to tu tam , kupuje pamiątki dla rodziny .Próbuje załapać klimat miasta.:-)
Na kempingu obok mnie śpi koleś Nowo Zelandczyk który był w PL w latach 80 tych pyta mnie czy się coś u Nas poprawiło od tego czasu mówię mu że Pl jest w EU i to jest bardzo dobre dla Nas.
Załatwiam sobie jeszcze w sklepie rowerowym karton na rower.Koleś ze sklepu daje mi go za darmochę.
I takim sposobem 15 marca ruszam rowerem w ostatni 10 km odcinek jaki dzieli mnie od lotniska.
Po dotarciu na lotnisko dziękuje mojemu wiernemu towarzyszowi ( głaszcząc go ) że mnie przez te prawie 2000km tak dzielnie niósł :-) bez żadnej awarii!!! ( oprócz połamanego siodełka) :-)
Rozkręcam rower do kartonu mam jeszcze 4 godz. do odlotu wiec robię to powoli.
Po odprawieniu bagażu przechodząc przez bramkę gdzie są sprawdzane karty pokładowe , pani która mi to sprawdza nagle widząc mój paszport odpowiada mi po polsku !!!:-) hehe
Ucinam z nią kilku zdaniową pogawędkę okazuje ze jest tu od 4 lat i pochodzi z okolic Zielonej Góry!!:-))
Do Australii lot przebiega planowo , po wyładowaniu samolotu w Sydney okazuje się że samolot do Singapuru/Londynu ma 8 godzinne opóznienie wiec dostaje talon na papu do restauracji.
Czas na lotnisku płynie wolno dodatkowo jest upalnie jak to w Australii :-)
Na lotnisku spotykam też 2 Aborygenów , a juz myślałem że nie zobaczę ich a bardzo mi na tym zależało.:-)
Po załadowaniu się na samolot siedzę obok 2 Polek ;-) dzięki czemu ten ponad 20 godzinny lot do Londynu jakoś się trochę mniej dłuży.
Na Heatrow załatwiam następny samolot do Wawy wszystko od ręki , znowu dostaje talon na papu :-)
W samolocie z Anglii siedzę z bardzo wesołym kolesiem z którym wychylam po 4 piwka jest tak zabawny co chwila wybuchamy śmiechem przybijając piątki .Chwali polaków że są super kompanami do imprezowania:-)Po 4 piwie stewardessa już przy następnej prośbie o browar stanowczo odmawia:-)Lubię takie spontaniczne bibki w podróży:-)
W Wawie czeka na mnie już mój brat Wojtek , okazuje się też że nie doleciał mój rower, załatwiam więc formalności związane z dostarczeniem mi mojego przyjaciela do TG.

Brak komentarzy: