niedziela, 11 maja 2008

11-13Marzec Farilie-Ashburton-Christchurch

Droga z gór do Christchurch zajęła mi 3 dni.Jechałem przez bardzo nudną okolicę same pola, pastwiska i oczywiscie ruchliwa 1 którą jechałem .W sumie przez ten czas nic ciekawego się nie zdarzyło wiec nie mam nic do opowiedzenia z tych trzech dni , zdjęć tez nie robiłem bo nie było nic ciekawego do sfocenia.Do stolicy wyspy dotarłem boczna droga na którą skręciłem 60 km przed miastem w wiosce Rakaja.Z ciekawostek dodam że pierwszy wypadek jaki zobaczyłem zdarzył się właśnie 20 km przed CHC.Co nie znaczy ze Nowa Zelandia jest bezpiecznym krajem jeśli chodzi o podróżowanie rowerem.
Do miasta dotarłem poznym popołudniem i tu skończyła się moja rowerowa jego część.
Cieszyłem się z tego powodu bo tęsknota mnie już za żonką i chłopakami zżerała:-)
Na ostatnie noce zatrzymałem sie na kempingu ale nie tym obskurnym co na początku wyprawy tym razem znalazłem o wiele ładniejszy ale za to bardzo oblegany:-)

Brak komentarzy: