Rano postanawiam wyruszyć na zakupy, przyczepke i namiot zostwaiam na kampingu .Kupuje prowiant na 3 dni + butle z gazem jak się potem okaże z 4 wykorzystam zaledwie 2 .Pierwsze wrażenia są bardzo miłe wokoł ludzie się uśmiechają , czasem pozdrawiają , widze też pierwsze osoby chodzące na bosaka :-) dojezdzam do ścisłego centrum , zwiedzam coś w rodzaju rynku wraz z Katedrą , kupuje porządna mapę Wyspy Południowej i wracam ne kamping zostwaiając sobie zwiedzenie Christchurch na koniec wyprawy.Po powrocie pakuje bambetle i wreszcie ruszam drogą nr 73 w kierunku przełęczy Arthur pass :-) , na której zamierzam przeciąć w poprzek Alpy Nowozelandzkie w kierunku West Coast.Wyjazd z Christchurch trwa dosyć długo miasto jest bardzo rozległe , jest specjalny szeroki pas dla rowerzystów dzięki któremu jedzie się bardzo przyjemnie mimo dużego ruchu.Droga doScheffield była bardzo płaska więc tego dnia mimo że wyruszyłem poznym popołudniem udało mi się pokonać prawie 70km.Na nocleg zatrzymuje się na kampingu za 5$ gdzie do dyspozycji jest tylko prysznic z zimną wodą i toalety , ale sam kamping jest ok. ładnie połorzony i zadbany .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz